Kropelki na serce, nakładka anty „zgrzytaniowa” na zęby, antystresowa pierś do ugniatania…
…i już jestem gotowa napisać kolejny tekst (kolejną batalię ;P ). Temat, który nigdy się nie nudzi czyli wariaci jakich spotykamy. Czasem są tylko nietypowo ubrani, wyjątkowo ekstrawertyczni, a czasem skuci kajdankami i skandujący na całe gardło WĄ-TRO-BA (nie zmyśliłam tego, widziałam). W dzisiejszym wydaniu artykuł o opętanych w służbie zdrowia :)
Moja dziewczyna poszła do endokrynologa. Z pozoru – nic niezwykłego. Zwykła przychodnia, rutynowa wizyta, lekarka – zwyczajna babeczka około 50tki. Nikt nie mógł się spodziewać tego co miało nastąpić…
Zaczęło się niewinnie od pytań o stan zdrowia, problemy z hormonami i takie tam „co panią sprowadza”. Moja dziewczyna powiedziała, że ma trudną do opanowania niedoczynność tarczycy i częściowo związaną z tym depresję. Lekarka odpowiedziała na to, że wiele młodych osób jest obecnie w życiu zagubionych. Potem zapytała o środki antykoncepcyjne, a gdy moja dziewczyna powiedziała, że nie bierze, lekarka wyraźnie się ucieszyła. Moja dziewczyna – dla potrzeb tego bloga nazwijmy ją „L” – pomyślała, że to zapewne takie endokrynologiczne skrzywienie zawodowe - niepotrzebne branie hormonów i te sprawy. Poza tym ucieszyła się, że lekarka robi taki obszerny wywiad. Jednak z pytania na pytanie robiło się coraz bardziej dziwnie. Lekarka zapytała czy L wierzy w Boga. L niepewnie odpowiedziała, że tak. Lekarka na to, że trzeba wierzyć w Boga i zapytała czy przypadkiem nie jest to „jakiś buddyzm”. Potem zapytała dlaczego L nie nosi na łańcuszku krzyżyka. L powiedziała, że nie lubi takich symboli. Lekarka na to, że to nie symbole tylko dewocjonalia i zaczęła opowiadać o chłopaku, który skoczył z okna bo wstąpił w niego „zły”. Ten chłopak nawet na piłce pisał trzy szóstki i tak skończył… Lekarka opowiadała też, że szef jej koleżanki najpierw zawiesił w pracy pentagram, a potem (o zgrozo) kazał wszystkim pracownikom założyć konta na Facebooku. Lekarka poleciła też L pewną książkę o Bogu, a następnie uprzedziła ją, że kobietom z chorą tarczycą wcześniej zanika okres więc L powinna powiedzieć mężowi, że trzeba się śpieszyć z „rozrodem”. Gdy L zapytała czy nie warto by było „zabić” jej tarczycy żeby mogła przyjmować hormony w stałej dawce bez tych huśtawek przez które się źle czuje, lekarka powiedziała jej, że człowiek to nie maszyna, nie można tak zabić i powinna się ciężyć, że jest człowiekiem i z tego co czuje. L wyszła z gabinetu z oczami okrągłymi jak pięciozłotówki, a ja postanowiłam wziąć do siebie uwagę o rozrodzie i więcej (pozostając w tej retoryce) „kopulować” (jak „nie zajdzie” to już nie moja wina ;P )…
Wiem, historia wygląda nieprawdopodobnie, ale to fakt, a kto nie wierzy, mogę mu podać namiary na przychodnię, żeby sam organoleptycznie doświadczył uduchowionej pani doktor.
Opisuję tu jednak to wydarzenie nie bez powodu. Po powrocie do domu L powiedziała, że cieszy się, że się przed tą lekarką nie wyoutowała, bo co by to było... Pokiwałyśmy głowami próbując sobie wyobrazić jak sytuacja mogłaby się rozwinąć. Po chwili jednak L powiedziała, że to chyba nie jest w porządku ujawniać się wtedy, gdy wiemy, że zostanie to dobrze przyjęte, a zachowywać swoja orientację w tajemnicy, gdy ujawnienie jej jest dla nas niewygodne. Zaczęłam się wiec nad tym zastanawiać i powiem szczerze, że nie wiem, czy homoseksualista ma moralne prawo wybierać sobie przed kim się ujawniać, a przed kim nie, czy też jeśli człowiek już raz sobie postanowi, że wychodzi z szafy to powinien być w tym konsekwentny bez względu na koniunkturę. Oczywiście najłatwiej uznać, że każdy ma prawo zachować milczenie, ale czy nie jest to rodzaj wygodnictwa? Chętnie poznałabym Wasze opinie w tej sprawie, ale powoli tracę nadzieję, że ktoś coś skrobnie…
Pozdrawiam…i już jestem gotowa napisać kolejny tekst (kolejną batalię ;P ). Temat, który nigdy się nie nudzi czyli wariaci jakich spotykamy. Czasem są tylko nietypowo ubrani, wyjątkowo ekstrawertyczni, a czasem skuci kajdankami i skandujący na całe gardło WĄ-TRO-BA (nie zmyśliłam tego, widziałam). W dzisiejszym wydaniu artykuł o opętanych w służbie zdrowia :)
Moja dziewczyna poszła do endokrynologa. Z pozoru – nic niezwykłego. Zwykła przychodnia, rutynowa wizyta, lekarka – zwyczajna babeczka około 50tki. Nikt nie mógł się spodziewać tego co miało nastąpić…
manga "Plica" |
Wiem, historia wygląda nieprawdopodobnie, ale to fakt, a kto nie wierzy, mogę mu podać namiary na przychodnię, żeby sam organoleptycznie doświadczył uduchowionej pani doktor.
Opisuję tu jednak to wydarzenie nie bez powodu. Po powrocie do domu L powiedziała, że cieszy się, że się przed tą lekarką nie wyoutowała, bo co by to było... Pokiwałyśmy głowami próbując sobie wyobrazić jak sytuacja mogłaby się rozwinąć. Po chwili jednak L powiedziała, że to chyba nie jest w porządku ujawniać się wtedy, gdy wiemy, że zostanie to dobrze przyjęte, a zachowywać swoja orientację w tajemnicy, gdy ujawnienie jej jest dla nas niewygodne. Zaczęłam się wiec nad tym zastanawiać i powiem szczerze, że nie wiem, czy homoseksualista ma moralne prawo wybierać sobie przed kim się ujawniać, a przed kim nie, czy też jeśli człowiek już raz sobie postanowi, że wychodzi z szafy to powinien być w tym konsekwentny bez względu na koniunkturę. Oczywiście najłatwiej uznać, że każdy ma prawo zachować milczenie, ale czy nie jest to rodzaj wygodnictwa? Chętnie poznałabym Wasze opinie w tej sprawie, ale powoli tracę nadzieję, że ktoś coś skrobnie…
Strzeżcie się lewiatana!
N.
Osobiście nie zrobiłem jeszcze oficjalnego Coming out'u, chociaż gdy tak się już stanie mam zamiar wszystkim się przedstawiać jako gej. To w co wierzę to moja sprawa, wisi mi co myślą o tym inni. Życzę powodzenia z własnymi przemyśleniami, bo jeśli się w coś nie wierzy, to jak można to robić i czerpać z tego przyjemność :) ?
OdpowiedzUsuńA, zapraszam na bloga, sorka że się tu reklamuję ale jestem zielony jeśli chodzi o zdobywanie popularności :)
http://jakdorosnebedekobieta.blogspot.com/