piątek, 16 grudnia 2011

Prawo do pozostania w szafie?

Kropelki na serce, nakładka anty „zgrzytaniowa” na zęby, antystresowa pierś do ugniatania…
…i już jestem gotowa napisać kolejny tekst (kolejną batalię ;P ). Temat, który nigdy się nie nudzi czyli wariaci jakich spotykamy. Czasem są tylko nietypowo ubrani, wyjątkowo ekstrawertyczni, a czasem skuci kajdankami i skandujący na całe gardło WĄ-TRO-BA (nie zmyśliłam tego, widziałam). W dzisiejszym wydaniu artykuł o opętanych w służbie zdrowia :)
Moja dziewczyna poszła do endokrynologa. Z pozoru – nic niezwykłego. Zwykła przychodnia, rutynowa wizyta, lekarka – zwyczajna babeczka około 50tki. Nikt nie mógł się spodziewać tego co miało nastąpić…
manga "Plica"
Zaczęło się niewinnie od pytań o stan zdrowia, problemy z hormonami i takie tam „co panią sprowadza”. Moja dziewczyna powiedziała, że ma trudną do opanowania niedoczynność tarczycy i częściowo związaną z tym depresję. Lekarka odpowiedziała na to, że wiele młodych osób jest obecnie w życiu zagubionych. Potem zapytała o środki antykoncepcyjne, a gdy moja dziewczyna powiedziała, że nie bierze, lekarka wyraźnie się ucieszyła. Moja dziewczyna – dla potrzeb tego bloga nazwijmy ją „L” – pomyślała, że to zapewne takie endokrynologiczne skrzywienie zawodowe - niepotrzebne branie hormonów i te sprawy. Poza tym ucieszyła się, że lekarka robi taki obszerny wywiad. Jednak z pytania na pytanie robiło się coraz bardziej dziwnie. Lekarka zapytała czy L wierzy w Boga. L niepewnie odpowiedziała, że tak. Lekarka na to, że trzeba wierzyć w Boga i zapytała czy przypadkiem nie jest to „jakiś buddyzm”. Potem zapytała dlaczego L nie nosi na łańcuszku krzyżyka. L powiedziała, że nie lubi takich symboli. Lekarka na to, że to nie symbole tylko dewocjonalia i zaczęła opowiadać o chłopaku, który skoczył z okna bo wstąpił w niego „zły”. Ten chłopak nawet na piłce pisał trzy szóstki i tak skończył… Lekarka opowiadała też, że szef jej koleżanki najpierw zawiesił w pracy pentagram, a potem (o zgrozo) kazał wszystkim pracownikom założyć konta na Facebooku. Lekarka poleciła też L pewną książkę o Bogu, a następnie uprzedziła ją, że kobietom z chorą tarczycą wcześniej zanika okres więc L powinna powiedzieć mężowi, że trzeba się śpieszyć z „rozrodem”. Gdy L zapytała czy nie warto by było „zabić” jej tarczycy żeby mogła przyjmować hormony w stałej dawce bez tych huśtawek przez które się źle czuje, lekarka powiedziała jej, że człowiek to nie maszyna, nie można tak zabić i powinna się ciężyć, że jest człowiekiem i z tego co czuje. L wyszła z gabinetu z oczami okrągłymi jak pięciozłotówki, a ja postanowiłam wziąć do siebie uwagę o rozrodzie i więcej (pozostając w tej retoryce) „kopulować” (jak „nie zajdzie” to już nie moja wina ;P )…
Wiem, historia wygląda nieprawdopodobnie, ale to fakt, a kto nie wierzy, mogę mu podać namiary na przychodnię, żeby sam organoleptycznie doświadczył uduchowionej pani doktor.
Opisuję tu jednak to wydarzenie nie bez powodu. Po powrocie do domu L powiedziała, że cieszy się, że się przed tą lekarką nie wyoutowała, bo co by to było... Pokiwałyśmy głowami próbując sobie wyobrazić jak sytuacja mogłaby się rozwinąć. Po chwili jednak L powiedziała, że to chyba nie jest w porządku ujawniać się wtedy, gdy wiemy, że zostanie to dobrze przyjęte, a zachowywać swoja orientację w tajemnicy, gdy ujawnienie jej jest dla nas niewygodne. Zaczęłam się wiec nad tym zastanawiać i powiem szczerze, że nie wiem, czy homoseksualista ma moralne prawo wybierać sobie przed kim się ujawniać, a przed kim nie, czy też jeśli człowiek już raz sobie postanowi, że wychodzi z szafy to powinien być w tym konsekwentny bez względu na koniunkturę. Oczywiście najłatwiej uznać, że każdy ma prawo zachować milczenie, ale czy nie jest to rodzaj wygodnictwa? Chętnie poznałabym Wasze opinie w tej sprawie, ale powoli tracę nadzieję, że ktoś coś skrobnie…
Pozdrawiam
Strzeżcie się lewiatana!
N.

1 komentarz:

  1. Osobiście nie zrobiłem jeszcze oficjalnego Coming out'u, chociaż gdy tak się już stanie mam zamiar wszystkim się przedstawiać jako gej. To w co wierzę to moja sprawa, wisi mi co myślą o tym inni. Życzę powodzenia z własnymi przemyśleniami, bo jeśli się w coś nie wierzy, to jak można to robić i czerpać z tego przyjemność :) ?

    A, zapraszam na bloga, sorka że się tu reklamuję ale jestem zielony jeśli chodzi o zdobywanie popularności :)

    http://jakdorosnebedekobieta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń