niedziela, 3 czerwca 2012

Parada 2012


I znowu po długiej przerwie nie wiem co napisać bo w zanadrzu mam 10 tekstów już prawie gotowych tyle, że nie napisanych ;/.
Zacznijmy więc od spraw aktualnych. L i ja byłyśmy wczoraj na paradzie równości w Warszawie, Było zimno, wiał wiatr, a ja nie miałam pomysłu jak się ubrać więc w końcu tak się wymalowałam że L nie chciała ze mną iść. Tu muszę wyjaśnić, że ja – jako osoba pozostająca nadal w szafie, a zarazem uważająca za swój obowiązek pojawić się na paradzie co roku uskuteczniam maskaradę. Zamysł jest mniej więcej taki, żeby wyglądać jak nie ja. Farbuję więc włosy, maluję się jak nigdy, ubieram się w ciuchy jakich nigdy nie noszę – słowem robię wszystko, żeby moja rodzina oglądając wiadomości nie skojarzyła mnie z osobą, którą przypadkiem złapał jakiś nieszczęsny kamerzysta. Próbowałam już malowania twarzy specjalnymi kredkami, niestety to za bardzo przyciągało kamery. W ubiegłym roku poszło mi wyjątkowo dobrze bo wyglądałam jak punkowa nastolatka i pod toną czarnej kredki do oczu czułam się zupełnie bezpieczna. Tym razem jednak było zimno, miałam za mało czasu na przygotowania i nawet na farbę do włosów nie miałam kasy. Na dodatek narysowany pieprzyk starł mi się z twarzy już w tramwaju więc paradowałam dosyć nerwowo u boku L, która w swojej stylizacji też czuła się nie najlepiej.
Tak czy siak tegoroczna parada wypadła bardzo mizernie. Z tekstu „jak być trans” wiecie co sądzę o transwestytach. Rozumiem, że są oni na paradach elementem folklorystycznym – niestety w tym roku zwykłych szarych obywateli, którzy tworzyliby dla nich przeciwwagę było bardzo mało. Mam nadzieje, że to pogoda odstraszyła innych uczestników, ale obawiam się, że może być to też pewna tendencja wśród ludzi dla których parady stają się zbyt „kolorowe”. Znam homoseksualistów, którzy nie chodzą na parady, bo uważają, że jest to freak show, który tylko psuje opinie o środowisku. Szczerze powiem, że takie wrażanie odnoszą wszyscy, którzy parady nie oglądają na własne oczy tylko w telewizji. Kamera bowiem pokazuje to co najbardziej szokujące, a nie tłum szarych zwyczajnych ludzi, którzy swoja obecnością zaświadczają że homoseksualizm jest tak samo normalny jak heteroseksualizm. Kilka lat temu odbyła się parada pod hasłem „niech nas zobaczą”. Chodziło o to żeby uświadomić społeczeństwu jak wiele jest osób LGBT i że są to ludzie tacy jak wszyscy. Patrząc na tegoroczną paradę zastanawiam się jakich „nas” mogli zobaczyć mieszkańcy Warszawy? Jaki wydźwięk edukacyjny dla społeczeństwa ma fakt iż oczy wszystkich koncentrują się na grupie poprzebieranych fetyszystów i lansującej się Dodzie?
Dla mnie to co jest podstawowym sensem parady to pokazanie ludziom że homoseksualizm to coś normalnego. Chodzi o to żeby ludzie zrozumieli, ze homoseksualiści to nie są zboczone perwersyjne stworzenia, które żyją gdzieś tam w swoim podziemnym światku, tylko żeby pokazać, ze pani Krysia z mięsnego jest lesbijką, pan Waldek z ochrony parkingu jest gejem, a te dwie studentki, które mieszkają na 5 piętrze są parą. Rola parady jest pokazywanie że homoseksualizm to element zwyczajnego życia zwyczajnych ludzi. Chodzi też o to, żeby pokazać jak wielu jest tych ludzi. Heteroseksualiści muszą zrozumieć że to nie kilku artystów, jakiś dziennikarz i polityk tylko rzesza ludzi, którzy żyją pośród nich. Żeby jednak taki przekaz dotarł do społeczeństwa na parady musi przychodzić więcej ludzi, zwłaszcza tych, którzy mówią że nie lubią się afiszować. Uważam też że miejsce na platformach powinno być zarezerwowane dla osób z którymi idący w paradzie zwykli ludzie chcą się utożsamiać.
Ktoś może mi zarzucić że sama przebieram się na parady a krytykuje transwestytów. Rożnica jest jednak taka, że ja przebieram się dlatego, że się boję, a oni dlatego, że ich to kręci. Pozdrawiam wszystkich którzy chodzą na parady po to żeby tacy jak ja nie musieli się więcej bać.

1 komentarz:

  1. Hmm, czyli wg Ciebie to powinien być zwykły marsz protestacyjny, w którym jedynie wykrzyczymy swoje postulaty? Może to nie jest zły pomysł, każdy zobaczy, że to jest na serio, a nie kolejna, powiedzmy sobie szczerze, impreza, na której pełno różnych przebierańców, a coraz mniej 'zwykłych, szarych' obywateli.

    OdpowiedzUsuń