wtorek, 19 czerwca 2012

Lęk


W czasach gdy na Gumtree panowała jeszcze wolna amerykanka w dziale ogłoszeń towarzyskich lubiłam czytać anonse gejów umawiających się na seks . Często trafiałam też na ogłoszenia które brzmiały mniej więcej tak:
Dziś C H Arkadia, toalety na parterze, czekam o 12. Obciągnę, anonimowo. Później zero kontaktu, nie znamy się.”.
Dla mnie takie ogłoszenie jest kwintesencją tego czym jest dyskryminacja. Facet jest gejem, ale musi zgwałcić swoją potrzebę wejścia w emocjonalną relację z innym facetem poprzestając na stosunku z przypadkowym człowiekiem z ogłoszenia. Nie będzie to facet jego marzeń i nie będzie to bogate przeżycie erotyczne. Będzie to krótkotrwałe, pełne lęku zaspokojenie fizycznej potrzeby. Ludzie mówią „niech sobie robią co chcą w łóżku, za zamkniętymi drzwiami” ale jeśli człowiek musi się ukrywać to nawet to minimum nie jest mu dane. Wiem, rożne są fantazje erotyczne i może ktoś powiedzieć ze ten gej specjalnie chce to robić w publicznym kiblu z nieznajomym. Z moich obserwacji wynikałoby, że w takim razie ów fetysz „ja cię nie znam, ty nie znasz mnie” jest cechą wspólną dla zdumiewająco wielu homoseksualistów żyjących w ukryciu. Nawet nimfomanka, która chce z każdym facetem zrobić to tylko raz nie musi żądać tego wymiaru anonimowości, o jakiej mowa w powyższym ogłoszeniu.
A co będzie jeśli ktoś ich w tym kiblu przyłapie? Wtedy pewnie ludzie powiedzą, że geje to tacy zboczeńcy, że muszą uprawiać seks w publicznych miejscach.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Sprawy mieszkaniowe cd...


Jestem na L-4 więc mam chwilkę żeby coś napisać. Sprawy mieszkaniowe są wciąż w toku, znalazłyśmy śliczne mieszkanko na parterze z ogródkiem i negocjujemy warunki. Jeśli się uda to za jakieś 4 miesiące podpiszemy akt notarialny. Tak jak pisałam w styczniu, zakup mieszkania to pierwszy krok do coming outu, bo musimy mieć pewność że nie wylądujemy na bruku. Im jednak bliżej wolności tym więcej osób zniechęca mnie do ujawnienia się przed rodzicami. Podstawowa argumentacja jest następująca:
Nie jesteś blisko z rodzicami więc czemu uważasz że powinnaś im powiedzieć prawdę? Rodzice nie byli wobec ciebie w porządku, więc czemu tobie jest głupio korzystać z ich naiwności? Utrzymuj ich w niewiedzy jak długo się da, najlepiej do ich śmierci, bo zyskasz na tym finansowo – nie będziesz musiała płacić za wynajem lub kredyt mieszkaniowy, a rodzice cię nie wydziedziczą.
Taka argumentacja nie jest pozbawiona sensu. Jeśli chodzi o aspekt finansowy to coming out będzie mnie kosztował jakieś 1500zł miesięcznie i prawie 1 000 000zł w przyszłości. Koszt miesięczny bierze się stąd, że obecnie mieszkamy w mieszkaniu moich rodziców płacąc jedynie czynsz i rachunki. Po ujawnieniu się moi rodzice nie pozwolą nam nadal uprawiać tego „bezeceństwa” pod ich dachem więc będziemy musiały kupić mieszkanie na kredyt lub wynająć co w obu przypadkach będzie kosztowało ok 1500zł miesięcznie. Strata miliona może natomiast wyniknąć z faktu iż zgodnie z głębokimi przekonaniami moich rodziców czarną owcę należy wydziedziczyć, by swoim majątkiem nie wspierać grzechu. A że moi rodzice po śmierci moich dziadków staną się właścicielami nieruchomości o łącznej wartości ponad 900 tysięcy zł (tu od razu osobom, które nie są z Warszawy powiem, że w stolicy mieszkanie 50 m2 kosztuje od 320 do 550 tysięcy więc wystarczy mieć 2 takie mieszkania żeby być milionerem ;) ) więc gdzieś w dalekiej przyszłości majątek ten mógłby zagwarantować mi i mojej partnerce dostatnią emeryturę. Pisze w dalekiej przyszłości, bo sądząc po długości życia w naszej rodzinie, moi rodzice mają wielkie szanse dożyć do 90 (ja będę wtedy miała 60 lat). Obecnie mam prawie 26 lat więc mówimy tu o jeszcze ok 34 latach utrzymywania rodziców w niewiedzy.
Stawka jest więc bardzo poważna. Z jednej strony na szali niskie koszty utrzymania teraz i bezpieczeństwo finansowe na starość, a z drugiej możliwość bycia sobą i ujawniania się przed kim się chce. Patrząc na to od strony szklanki do połowy pustej jest to życie w ciągłym lęku że sprawy się wydadzą lub życie w ciągłym lęku, ze nie damy sobie rady finansowo i będziemy z tym zostawione same sobie.

Ciekawa jestem co Wy wybralibyście na moim miejscu?

niedziela, 3 czerwca 2012

Oferta dla mieszkańców szafy

L podsunęła mi właśnie fajny pomysł. Co sądzicie o tym żeby na przyszłą paradę zebrać ludzi, którzy tak jak jak ja nie mogą pokazać do kamer swojej twarzy, dać im wszystkim jednakowe maski i pójść w jednej grupie, pod wspólnym transparentem?
Myślę że byłoby to ciekawe świadectwo.

Parada 2012


I znowu po długiej przerwie nie wiem co napisać bo w zanadrzu mam 10 tekstów już prawie gotowych tyle, że nie napisanych ;/.
Zacznijmy więc od spraw aktualnych. L i ja byłyśmy wczoraj na paradzie równości w Warszawie, Było zimno, wiał wiatr, a ja nie miałam pomysłu jak się ubrać więc w końcu tak się wymalowałam że L nie chciała ze mną iść. Tu muszę wyjaśnić, że ja – jako osoba pozostająca nadal w szafie, a zarazem uważająca za swój obowiązek pojawić się na paradzie co roku uskuteczniam maskaradę. Zamysł jest mniej więcej taki, żeby wyglądać jak nie ja. Farbuję więc włosy, maluję się jak nigdy, ubieram się w ciuchy jakich nigdy nie noszę – słowem robię wszystko, żeby moja rodzina oglądając wiadomości nie skojarzyła mnie z osobą, którą przypadkiem złapał jakiś nieszczęsny kamerzysta. Próbowałam już malowania twarzy specjalnymi kredkami, niestety to za bardzo przyciągało kamery. W ubiegłym roku poszło mi wyjątkowo dobrze bo wyglądałam jak punkowa nastolatka i pod toną czarnej kredki do oczu czułam się zupełnie bezpieczna. Tym razem jednak było zimno, miałam za mało czasu na przygotowania i nawet na farbę do włosów nie miałam kasy. Na dodatek narysowany pieprzyk starł mi się z twarzy już w tramwaju więc paradowałam dosyć nerwowo u boku L, która w swojej stylizacji też czuła się nie najlepiej.
Tak czy siak tegoroczna parada wypadła bardzo mizernie. Z tekstu „jak być trans” wiecie co sądzę o transwestytach. Rozumiem, że są oni na paradach elementem folklorystycznym – niestety w tym roku zwykłych szarych obywateli, którzy tworzyliby dla nich przeciwwagę było bardzo mało. Mam nadzieje, że to pogoda odstraszyła innych uczestników, ale obawiam się, że może być to też pewna tendencja wśród ludzi dla których parady stają się zbyt „kolorowe”. Znam homoseksualistów, którzy nie chodzą na parady, bo uważają, że jest to freak show, który tylko psuje opinie o środowisku. Szczerze powiem, że takie wrażanie odnoszą wszyscy, którzy parady nie oglądają na własne oczy tylko w telewizji. Kamera bowiem pokazuje to co najbardziej szokujące, a nie tłum szarych zwyczajnych ludzi, którzy swoja obecnością zaświadczają że homoseksualizm jest tak samo normalny jak heteroseksualizm. Kilka lat temu odbyła się parada pod hasłem „niech nas zobaczą”. Chodziło o to żeby uświadomić społeczeństwu jak wiele jest osób LGBT i że są to ludzie tacy jak wszyscy. Patrząc na tegoroczną paradę zastanawiam się jakich „nas” mogli zobaczyć mieszkańcy Warszawy? Jaki wydźwięk edukacyjny dla społeczeństwa ma fakt iż oczy wszystkich koncentrują się na grupie poprzebieranych fetyszystów i lansującej się Dodzie?
Dla mnie to co jest podstawowym sensem parady to pokazanie ludziom że homoseksualizm to coś normalnego. Chodzi o to żeby ludzie zrozumieli, ze homoseksualiści to nie są zboczone perwersyjne stworzenia, które żyją gdzieś tam w swoim podziemnym światku, tylko żeby pokazać, ze pani Krysia z mięsnego jest lesbijką, pan Waldek z ochrony parkingu jest gejem, a te dwie studentki, które mieszkają na 5 piętrze są parą. Rola parady jest pokazywanie że homoseksualizm to element zwyczajnego życia zwyczajnych ludzi. Chodzi też o to, żeby pokazać jak wielu jest tych ludzi. Heteroseksualiści muszą zrozumieć że to nie kilku artystów, jakiś dziennikarz i polityk tylko rzesza ludzi, którzy żyją pośród nich. Żeby jednak taki przekaz dotarł do społeczeństwa na parady musi przychodzić więcej ludzi, zwłaszcza tych, którzy mówią że nie lubią się afiszować. Uważam też że miejsce na platformach powinno być zarezerwowane dla osób z którymi idący w paradzie zwykli ludzie chcą się utożsamiać.
Ktoś może mi zarzucić że sama przebieram się na parady a krytykuje transwestytów. Rożnica jest jednak taka, że ja przebieram się dlatego, że się boję, a oni dlatego, że ich to kręci. Pozdrawiam wszystkich którzy chodzą na parady po to żeby tacy jak ja nie musieli się więcej bać.