środa, 11 kwietnia 2012

NAJSYMPATYCZNIEJSZY – ODSŁONA ZAGRANICZNA cz. 1.


Będzie to dosyć subiektywny ranking gdyż sama musiałam wybrać spośród wielu sympatycznych Panów. Zamieszczę tylko tych, którzy są powszechnie znani, reszta musi poczekać do drugiej odsłony tej części plebiscytu. Zatem zapraszam do głosowania (ankieta po prawej stronie ;)!

  1. Elton John - (ur. 25 marca 1947 w Pinner jako Reginald Kenneth Dwight) – brytyjski piosenkarz , kompozytor i pianista początkowo związany z gatunkami rock and roll i rock psychodeliczny, później ewoluujący w kierunku muzyki środka, soft rocka, stał się w końcu wykonawcą współczesnej muzyki pop.
  2. Ian McKellen - (ur. 25 maja 1939 w Burnley)– brytyjski aktor teatralny i filmowy oraz scenarzysta. Obsadzany zarówno w rolach szekspirowskich, jak i w filmach akcji. Nominowany do Oskara, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego. Jest także znany jako aktywista na rzecz praw LGBT.
  3. George Michael, - właśc. Georgios Kyriacos Panayiotou, gr. Γεώργιος Κυριάκος Παναγιώτου (ur. 25 czerwca 1963 w Finchley w północnej części Londynu) – brytyjski piosenkarz, producent i kompozytor muzyki pop i soul.
  4. Neil Patrick Harris (ur. 15 czerwca 1973 w Albuquerque w Nowym Meksyku w USA) – amerykański aktor, najbardziej znany z roli Barneya Stinsona, bohatera serialu „How I Met Your Mother”.
  5. Ricky Martin, właściwie Enrique José Martín Morales (ur. 24 grudnia 1971 w San Juan) – portorykański wokalista popowy i aktor, laureat nagród Grammy i Latin Grammy. Ma własną gwiazdę na Hollywood Walk of Fame.
  6. Alexander McQueen (właśc. Lee McQueen (ur. 17 marca 1969 w East End zm. 11 lutego w West End) – angielski projektant mody, projektował min. dla domu mody Givenchy i Gucci.
  7. Freddie Mercury, właściwie Farrokh Bulsara (ur. 5 września 1946 w Stone Town na Zanzibarze, zm. 24 listopada 1991 w Londynie) – wokalista rockowy i autor tekstów, frontman brytyjskiej grupy Queen. Wielokrotnie wyróżniany tytułem jednego z najlepszych wokalistów w historii muzyki popularnej, autor takich piosenek jak "Bohemian Rhapsody", "We Are the Champions", "Somebody to Love". Zmarł z powodu powikłań wywołanych przez AIDS.
  8. Marc Jacobs (ur. 9 kwietnia 1963 w Nowym Jorku) – amerykański projektant mody.
  9. Zachary John Quinto (ur. 2 czerwca 1977 roku w Pittsburghu, w stanie Pensylwania) – amerykański aktor telewizyjny.
  10. Calvin Klein (ur. 19 listopada 1942 w Nowym Jorku) – syn węgierskiego imigranta, amerykański projektant mody.
  11. 12. Domenico Dolce i Stefano Gabbana - Dolce i Gabbana to najbardziej znany duet świata mody, byli parą również w życiu. Projektanci poznali się w 1985 roku i po roku współpracy, zaczęli być razem. 

    Ja osobiście zagłosuję na... wait for it... :D

Co się dzieje?!

Należy Wam się kilka słów wyjaśnienia. W styczniu obiecałam parę rzeczy min., że będę tu dość często pisać i od tej pory praktycznie cisza. Otóż nie przewidziałam zmian, które od tego czasu nastąpiły w moim życiu. Pisałam Wam, że zamierzam się wyprowadzić do nowego mieszkania, żeby móc ujawnić się przed rodziną. Z tych postanowień nie zrezygnowałam, ale niestety odbyło się to kosztem innych. Nie ma co pisać o tym jak swobodnie płynęło moje życie pod koniec ubiegłego roku. W tej chwili pracuję dla 4 pracodawców w sumie na prawie 2 etatach. Od 8 do 16 w jednym miejscu potem od 16 do 18 a czasem 20 w drugim miejscu, a następnie jeszcze w domu wykonuję zlecenia dla dwóch firm. Oczywiście bardzo mi w tym pomaga moja dziewczyna, która wykonuje za mnie część tych zleceń, ale i tak ogarnianie tego wszystkiego kompletnie mnie wykańcza. Powiem wam szczerze, że nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób górnicy potrafią mieć dzieci. Ja po całym takim dniu czuję się jakbym zsiadła z karuzeli i nie wiedziała, w którą stronę mam iść. Zwykle jednak kierunek to łóżko i wierzcie mi lub nie – wchodzę w fazę REM zanim moja głowa zdąży dotknąć poduszki. Trochę to straszne, bo z osoby, która zawsze chciała i mogła stałam się typem „kochanie ja nie... ...hrrrapsiuuu, hrrrapiuuu”. Ma to jednak swoje zalety – moja pierwsza praca (ta dla której wstaje o 6 rano) jest bardzo interesująca. Dostałam ją choć była grubo powyżej moich kwalifikacji i wprowadziła mnie w zupełnie nową rzeczywistość. Cały czas się w niej uczę i czuję jak mi mózg pod czaszką z wysiłku pulsuje. Nie jest to praca łatwa i wymaga dużo samozaparcia, dyscypliny wewnętrznej i odporności na presję, którą trzeba na sobie samym wywierać, żeby coś osiągnąć, ale póki co jestem z niej bardzo zadowolona. Moja druga praca, ta do której lecę po wyjściu z pierwszej jest za to lekka, dobrze płatna ale... upokarzająca przez to jak jestem w niej traktowana. Pozostałe prace to takie zwykłe: sprawdź to, przygotuj tamto, dowiedz się, załatw, napisz, wymyśl. Moja dziewczyna, która pracuje w domu, wykonuje teraz 100% prac domowych i praktycznie rzecz biorąc jest moją osobistą asystentką. Bez niej przepadłabym z kretesem we własnym porannym i wieczornym chaosie. Gdy wychodzę z domu dzwonie do niej, bo dopiero wtedy zaczynam się tak do końca budzić i mogę z nią coś sensownego ustalić. Tak czy siak ona też ma teraz obowiązków na 1,5 etatu. Skutkiem tych wzmożonych wysiłków jesteśmy coraz bliżej zakupu własnego mieszkania. Oglądałyśmy już kilka na żywo i przejrzałyśmy mnóstwo ogłoszeń. Chcemy kupić mieszkanko w cenie od 150 do 250 tysięcy. Tu od razu wyjaśnię, że nie mamy takich pieniędzy, więc w grę wchodzi kredyt. Oczywiście jeśli byłoby to mieszkanie w odpowiednim metrażu i za 150 tysięcy to zapewne trzeba będzie dołożyć jeszcze z 50 tysięcy na remont. Natomiast od mieszkania za 250 tysięcy oczekujemy, że będzie gotowe do zamieszkania. Z mieszkań, które oglądałyśmy jedno mi się wyjątkowo podoba. Jest potwornie nieustawne, ale po moich małych przeróbkach... będzie prawie wygodne ;). Szczerze powiem, że mam już fioła na punkcie tego mieszkania. W każdej wolnej chwili w głowie ustawiam w nim meble. Mieszkanie kosztuje teraz 249 tysięcy, ale wymaga wyburzenia dwóch ścian działowych i wstawienia jednej nowej więc ostro się targuję o cenę. Chciałabym, żeby nie przekroczyła 230 tysięcy. O rety, przyznam się już. Zwariowałam na punkcie tego mieszkania, w komputerze ciągle oglądam mapkę Google i wirtualnie przechadzam się pod oknami tej kamienicy. Strasznie się jednak boję, że ktoś mi je wykupi sprzed nosa. Maiłyśmy już taką sytuację. Dwa lata temu znalazłyśmy prawdziwą okazję. Mieszkanie czteropokojowe z ogromnym ogródkiem za 300 tysięcy. Gdy już byłyśmy umówione z właścicielem na podpisywanie umowy przedwstępnej – rano tego dnia, zadzwoniłam do faceta zapytać czy pamięta że dziś idziemy do notariusza - on powiedział, że sprzedał to mieszkanie o 20 tysięcy taniej komuś kto od razu wyłożył pieniądze. Powiem szczerze, że strasznie mnie to załamało i jeszcze teraz gdy tamtędy przejeżdżam to coś mnie ściska w żołądku. Nawet obiecałyśmy sobie (L i ja), że wysmarujemy tym nowym właścicielom szyby psim gównem, ale jakoś się dotąd nie złożyło ;). Myślę, że to przez lenistwo. Tak czy siak, potwornie się boję, że sytuacja się powtórzy, a we mnie tym razem coś pęknie. Jeśli jednak wszystko się uda, to przeprowadzimy się do nowego mieszkania, ja ujawnię się przed rodzicami i zacznę nowe życie tak jak to sobie i Wam noworocznie obiecałam. Znacie już więc cały sekret mojego nieblogowania. Zwyczajnie nie wyrabiam. Mam już kilka napisanych tekstów i od miesiąca noszę je w torebce żeby w wolnej chwili sprawdzić i poprawić ale nie mam kiedy. Fakt, że dziś zebrałam się do napisania czegoś zawdzięczacie temu, że mam rozstrój żołądka po świętach i nie poszłam dziś do pracy :). W każdym razie, choć już wiem, że nie dotrzymam obietnicy częstego pisania na blogu, planuje dla Was coś wyjątkowego. Zamierzam nagrać swój coming out ukrytą kamerką i co bardziej soczyste fragmenty opublikować na tym blogu. 
PS: dziękuję za wszystkie komentarze, to one mnie zmotywowały , żeby coś dla Was dziś napisać.